środa, 29 sierpnia 2012

Imagine Harry.!

Harry.!

Dziś drugi dzień grudnia. Za oknem ciemne niebo, minus osiem stopni mrozu, śnieg prószył. Siedziałam na kanapie, w starych dresach i ciepłym swetrze, okryta kocem, popijałam gorące kakao. Po domu roznosiły się dźwięki gitary dochodzące z pokoju Niall'a, który podobnie jak ja znajdował się w małym dołku. Niestety każde z nas musiało przeżyć go po swojemu. Ja siedząc i rozmyślając, a on brzdąkając na instrumencie. Zastanawiałam się nad sensem mojego życia. Do niedawna wydawało mi się idealne. Myślałam, że mam wszystko. Byłam zdrowa, miałam wspaniałą rodzinę, przyjaciół, mężczyznę i pracę. No właśnie, ale kłopot w tym , że ten mężczyzna nagle nie miał dla mnie czasu. Oczywiście rozumiałam wszystko doskonale. Kariera, zespół, sława, przyjaciele. Naprawdę jestem w stanie to zrozumieć, ale gdzie w tym wszystkim byłam ja? Czy ja już się dla niego nie liczyłam? Nie potrzebował mnie już? Jeśli tak, to dlaczego zwyczajnie mi tego nie wyznał? Upiłam kolejny łyk gorącego napoju i spojrzałam przed siebie. Zauważyłam nasze wspólne zdjęcie w ramce, obok innych, na których byłam z chłopcami, Louis z siostrami, Liam i Danielle. Tylko nagle zaczęło mi się wydawać jakbym zupełnie tam nie pasowała. Byłam zwyczajną młodą dziewczyną, która chciała być szczęśliwa. Nic szczególnego prawda? Wzdychnęłam głośno. Nagle gitara ucichła i usłyszałam ciche kroki, należące do Niall'a. Krzątał się na górze. Otrzymałam SMS'a. Chwyciłam telefon do ręki i przeczytałam tylko krótkie dwa zdania. "Będę dzisiaj późno. Nie czekaj na mnie." Mogłam się spodziewać. Nawet żadnego 'przepraszam', ani 'kocham cię'. Nic. Może rzeczywiście nie jestem mu już potrzebna do szczęścia. Nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Niechętnie ruszyłam je otworzyć. Wiedziałam przecież, że Niall tego nie zrobi. Nałożyłam na stopy ciepłe kapcie i ruszyłam w kierunku drzwi. Przekręciłam klucz w zamku i nacisnęłam na klamkę i zauważyłam zmarzniętego Liam'a i Danielle. Słodko razem wyglądali. Uśmiechnęłam się do nich i wpuściłam do domu. Zawsze im zazdrościłam. Byli w sobie tak cholernie zakochani. Wiedziałam, że byliby w stanie oddać za siebie życie.
- Ale zmarzliśmy. - powiedział Liam spoglądając na swoją ukochaną i odbierając od niej płaszcz by odwiesić go na wieszaku.
- Przygotuję wam herbaty. - powędrowałam do kuchni, a za mną przyszli przyjaciele.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na smutną? - spytała dziewczyna.
- A tak jakoś. Wzięło mnie na rozmyślania i pewnie dlatego tak wyglądam. - uniosłam kąciki ust.
- A Harry'ego nie ma? - zapytał Liam, na co odpowiedziałam mu kręceniem głowy. Spojrzeli na siebie, a ja w tym czasie zalałam herbatę. Wszyscy wiedzieli, że ostatnio między nami się nie układa. Nie ukrywaliśmy tego, zresztą po co mielibyśmy to robić? Często byliśmy nawet na pierwszych stronach gazet z tego powodu, ale jakoś się tym nie przejmowałam. Zawsze miałam ogromną nadzieję, że będzie dobrze, że to tylko chwilowe. Zaraz minie i dalej będziemy wiedli szczęśliwe życie. Matka powtarzała, że już dawno powinnam odejść i szukać szczęścia gdzie indziej, ale nie. Ja za każdym razem broniłam Harry'ego i tłumaczyłam, że to tylko mały kryzys, a one są w każdym związku. Poszłam do salonu, zostawiając zakochańców samych. Dopiłam do końca kakao i odłożyłam kubek na stolik, zarazem sięgając po pilot od telewizora. Włączyłam go i najechałam na jakiś setny odcinek serialu, który zawsze i tak skończy się happy endem. Ciekawiło mnie czy będzie tak też z moim życiem. Do domu znowu ktoś wszedł, ale nie chciałam zwracać na to uwagi i próbowałam skupić się na tym co widzę w telewizorze.
- Tsa, a może się jej oświadczy, co ty na to? - usłyszałam pytanie Louis'a skierowane zapewne do Mulata.
- Myślisz? Właściwie nie zdziwiłbym się.
- Myślę, że mam rację. - weszli w głąb salonu i zauważyli mnie na kanapie. Posłali mi promienny uśmiech i rozsiedli się obok. - Nad czym tak myślisz? - spytał mnie Tomlinson.
- Nad niczym. Oglądam serial, a w zasadzie próbuję go oglądać, ale jakoś nie mogę się na nim skupić.
- Co powiesz na kręgle wieczorem? - zaproponował Zayn. Nie wiedziałam czy się zgodzić. Nie miałam zbytnio ochoty na kręgle, ale po dłuższym zastanowieniu.. Nie mogłam przecież siedzieć cały czas w domu i się nad sobą użalać.
- Świetny pomysł. - wyszczerzyłam się w stronę chłopaka.
Siedziałam w swoim pokoju już drugą godzinę. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że już po piątej, więc czas zacząć się szykować. Podeszłam do szafy i bez zastanowienia wybrałam odpowiedni, moim zdaniem, strój. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do łazienki.. Wzięłam odświeżający prysznic. Ubrałam się. Ułożyłam włosy i umalowałam się delikatnie. W pokoju, z drewnianego pudełeczka wyjęłam drobne kolczyki i ozdobiłam nimi uszy. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Chwyciłam torbę i gotowa zeszłam na dół. Chłopcy już na mnie czekali. Posłali mi słodki, ale i zarazem tajemniczy uśmiech. Spojrzeli na siebie, a mi wydawało się, że coś knują. Włożyłam kurtkę, czapkę, owinęłam szal wokół szyi, na ręce kolorowe rękawiczki, buty i teraz byłam gotowa do wyjścia w stu procentach. Chłopcy też więc poszliśmy do samochodu Louis'a. Usiadłam z tyłu, żeby nie przeszkadzać chłopcom w rozmowie, jaka po chwili ich pochłonęła, mimo, że nie miała żadnego sensu. Skakali z tematu na temat.
- Louis, gdzie my jedziemy? - spytałam w końcu, gdyż kręgielnie przejechaliśmy dziesięć minut temu.
- Na kręgle. - odpowiedział.
- Jasne.. Co knujecie? - uniosłam brew i miałam nadzieję, że zabrzmiałam trochę groźniej.
- Nic nie knujemy. - wykręcał się Malik.
Nie pytałam już więcej, gdyż i tak wiedziałam, że nic od nich nie wyciągnę. Patrzyłam tylko na drogę, okrytą puchowym, białym śniegiem. Lubiłam zimę. Spacery, zmarznięte, czerwone policzki i nos, długie wieczory. Klimat jaki panował tą porą roku zawsze mnie urzekał i intrygował. Nagle samochód się zatrzymał. Spojrzałam na chłopców, którzy chyba czekali, aż wyjdę pierwsza.
- Jesteśmy. - oznajmił po chwili Zayn.
- Domyśliłam się. Tylko co tutaj robimy?
- Wyjdź, to się dowiesz.
- A wy?
- My nie jesteśmy tam potrzebni. Wypełniliśmy już swoją misję, tylko wyjdź już. - nie chciałam takiej odpowiedzi od Zayn'a, ale okej. Jeśli tak bardzo im na tym zależało.
- Dobra. Jak chcecie. To na razie. - wyszłam z auta i trzasnęłam drzwiami. Czekałam, aż odjadą, ale chyba już im się tak nie spieszyło jak chwilę temu. Usłyszałam chrząknięcie. Znajome chrząknięcie zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Zdziwiłam się nie powiem, ale to było słodkie. Niespodzianka? Uśmiechnęłam się do niego.
- Cieszę się, że udało im się, ciebie wyciągnąć. Bałem się, że nie przyjdziesz.
- A co tutaj robimy? - spytałam podchodząc bliżej.
- Niespodzianka. - chwycił mnie za rękę i weszliśmy do małej restauracji. Oprócz nas były tutaj jeszcze dwie pary. W zasadzie jedna para i dwóch mężczyzn siedzących przy jednym stoliku. Wysoki mężczyzna odebrał ode mnie i Harry'ego płaszcz i wskazał stolik. Harry trzymając rękę na moich biodrach i szedł w jego stronę. Odsunął moje krzesło bym mogła usiąść. Po chwili zrobił to samo na przeciwko mnie. - Ślicznie wyglądasz. - rzekł, a ja spojrzałam na siebie. Może i nie wyglądałam tak źle, ale na pewno nie do restauracji na romantyczną kolację jaka zapewne była przed nami. Styles zamówił dla nas czerwone, drogie wino, następnie złożyliśmy zamówienie na jedzenie i czekaliśmy aż je otrzymamy.
- Wszystko jest pięknie cudownie, ale dlaczego tutaj jesteśmy, Harry? - spytałam i zaczęłam wyczekiwać odpowiedzi, nad którą chłopak się chwilę zastanawiał.
- Dowiesz się w swoim czasie. - mogłam się spodziewać, że i tak nie dostanę takiej odpowiedzi jakiej oczekuję. Otrzymaliśmy nasze zamówienie i w ciszy zaczęliśmy jeść. Wydawało mi się, że Harry jest bardzo przejęty. Chciałam już wiedzieć co jest celem tej niespodzianki.
- Harry, wydajesz się być jakiś zdenerwowany. Wszystko jest okej?
- Tak. Jak najbardziej okej, słońce. - lubiłam kiedy mnie tak nazywał. Wtedy czułam się dla niego ważna. Popiłam kolejny łyk czerwonej cieczy i odłożyłam kieliszek na miejsce. - Dobra, to chyba już.
- Co już?
- [T.I], wiem, że ostatnio nawaliłem. I to bardzo. Nie miałem dla ciebie czasu, co chwilę gdzieś wychodziłem, byłaś sama. Ze wszystkim. Nawet z tobą nie rozmawiałem. Chciałbym, żeby to w ogóle się nie wydarzyło, ale czasu nie cofnę, niestety. - wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem. Był naprawdę przejęty. - Wiem, ze jesteśmy młodzi. Wiem to doskonale, ale wiem tez, że cię kocham i będę kochał jeszcze długo, a nawet dłużej niż długo i jeszcze dłużej. - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam co się zaraz stanie, gdyż uklęknął na jednym kolanie. Czułam jak oczy robią mi się szklane. - Boję się. Boję się, że mi nie wybaczysz i że odmówisz, ale gdy nie spróbuję to się nie dowiem. Chcę spędzić z tobą resztę życia, chcę, żebyśmy byli szczęśliwi. Wiem, że zawsze powtarzałaś, że nie chciałaś być aż tak młoda jak teraz, że chciałaś trochę przeżyć, ale nie musimy od razu brać ślubu. Trochę się rozgadałem, ale nigdy tego nie robiłem. Zawsze chciałem, żeby to była idealna chwila. - cały się trząsł ze zdenerwowania i poszukiwał w marynarce czegoś czego znaleźć nie mógł. Miałam ochotę się roześmiać, bo wyglądał tak strasznie słodko, ale wiedziałam, że nie wypada. - Nie mogłem go zapomnieć. Na pewno tutaj gdzieś jest. - mówił przejęty. Zajrzał do kieszeni od spodni i znalazł zgubę. - Nie jest idealnie, tak jak planowałem, ale mam nadzieję, że to nie przeszkodzi. [T.I], pozwolisz mi cię uszczęśliwiać już do końca życia, pozwolisz mi przygotowywać codziennie śniadanie do łóżka, całować cię, przytulać, powtarzać jak bardzo cie kocham, spać z tobą, pozwolisz mi, kochać ciebie do końca życia? Zostaniesz moją żoną? - przyłożyłam dłonie do ust. Czułam na sobie wzrok wszystkich. Mina Harry'ego, który czekał na moją odpowiedź sprawiała, że jeszcze bardziej chciałam się rozpłakać. Pokiwałam tylko głową, bo nie byłam w stanie wydobyć z siebie słów. Uśmiechnęłam się przez łzy. Loczek włożył pierścionek na mój palec i mocno mnie do siebie przytulił. Ludzie zaczęli nam gratulować i bili brawa. - Kocham cię. - wyszeptał.
- Ja też cię kocham, Harry. A co do tego, to było idealnie. - ujęłam jego twarz w dłonie i złożyłam pocałunek na jego różowawych ustach. Harry otarł mi łzy z policzków i dokończyliśmy kolację już jako narzeczeni. Był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę.


 
___________________________________________________________________________
 
Podoba się.!?! ;))
// stylesowa. <3 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz